niedziela, 15 marca 2015

Tevar (2015) - w pogoni za Radhą

gatunek: akcja
reżyseria: Amit Ravindernath Sharma
kraj: Indie
język: hindi
czas trwania: 2 godz. 31 min
data premiery: 9 stycznia 2015
muzyka: Sajid-Wajid, Imraan Khan, Shafqat Amanat Ali
obsada: Arjun Kapoor, Sonakshi Sinha, Manoj Bajpayee
występy gościnne: Shruti Haasan




,,Tevar'' to remake tollywoodzkiego ,,Okkadu'' i kilku innych filmów z tą samą fabułą, które powstały gdzieś po drodze do 2015 roku, kiedy to nakręcono również wersję hindi. Ten film musi być bardzo popularny, skoro powstało tyle remaków: tamilski ,,Ghilli'', ,,Ajay'' w kannada oraz bengalski ,,Jor''. Zresztą wcale się nie dziwię, kręcenie wielu wersji tego samego filmu jest chyba w Indiach popularne, jakby nie można było się zadowolić oryginałem z napisami lub dubbingiem. A tu proszę - każdy przemysł filmowy musi mieć własna wersję. Nie rozumiem tego, ale przyznam, że czasem przydaje się takie bezsensowne tworzenie powtórek, które czasami wydają się być lepsze niż oryginał. Poza tym każda z tych produkcji powstała w różnych stanach Indii, które różnią się od siebie nie tylko wierzeniami czy językami, ale też stylem robienia filmów.
Niestety nie miałam jeszcze okazji obejrzeć żadnego z wcześniejszych remaków, i chyba sobie odpuszczę. I wcale nie dla tego, że ,,Tevar'' mnie zniechęcił, wręcz przeciwnie, to dobry, ciekawy film w stylu oczywiście południowym - jak się nie mylę.


Gajendar Singh to człowiek bezwzględny. Za wszelką cenę poprzez zbrodnię i władzę starszego brata zdobywa to, czego pragnie. Aż do czasu, gdy zakochuje się w pięknej Radhice. Pragnie ją poślubić, jednak ona nie odwzajemnia jego uczuć. Gdy zaborczy adorator staje się zagrożeniem nie tylko dla niej, ale także dla jej najbliższych, ta postanawia uciec z kraju. Jednak sprawy się komplikują. Singh usiłuje porwać Radhikę. Na pomoc bezbronnej dziewczynie przybywa Pintoo. Nieświadom tego, z kim zdarł, pomaga jej w ucieczce.


Przy ocenianiu filmów przypomina mi się pewien cytat, który kiedyś przeczytałam, jednak nie pamiętam gdzie: film jest zły wtedy, jeśli ktokolwiek z publiczności chociaż na chwilę może odwrócić oczy od ekranu. I później mogę sobie powiedzieć szczerze, co myślę o tym filmie. Jak było w tym przypadku? Nie mogłam oderwać wzroku. Ciągłe walki (oczywiście niewiarygodne) jak na kino inspirowane Południem przystało; wspaniała gra pana Bajpayee (nie wspominając o duecie Sonakshi & Arjun), którego miałam okazję oglądać pierwszy raz, tutaj grającego owego bandytę, który w zaborczy sposób próbuje zdobyć ukochaną, wspaniały czarny charakter. Jak mogłabym przegapić tę produkcję? Oczywiście nie zapominajmy o pięknym tańcu Sonakshi do piosenki ,,Radha Nachegi'' - bo o tym trzeba przypominać, mówcie co chcecie, ale to był naprawdę piękny taniec :D


W ,,Tevar'' - jak już wspomniałam - jest dużo scen walki, wiadomo, ucieczka, za każdym rogiem czają się wrogowie, trzeba jakoś się bronić, więc co jakiś czas zaczynały się bójki, a gdzie są bójki, tam pojawia się policja, która nie była tutaj ukazana w dobrym świetle, jak to zazwyczaj bywa. Tutaj pokazane są same fakty, jak działa indyjski rząd i jak funkcjonują stróże prawa. Okazuje się, że nijak, jak możemy się domyślać. Korupcja jest wszędzie, tylko zjawisko to najlepiej można zaobserwować właśnie w Indiach.


To chyba już wszystko co zamierzałam dziś napisać. Czy polecam ,,Tevar''? Jak najbardziej! Tego nie można przegapić. Wbrew pozorom, film wcale nie jest nudny. Za każdym razem, gdy na drodze uciekinierom stawali ludzie Singha, zastanawiałam się, jak potoczą się losy dziewczyny. Jak to dalej było, raczej nie zamierzam Wam zdradzać. Czy tym razem bohaterów również czeka happy end? O tym musicie się przekonać sami.


Sonakshi Sinha

znana jako: Sonakshi Sinha
pełne imię: Sonakshi Sinha
ksywki: Sona
data urodzenia: 2 czerwca 1987
miejce urodzenia: Patna, Bihar, Indie
rodzice: Shatrughan Sinha (aktor, polityk), Poonam Sinha (aktorka)
rodzeństwo: bracia Luv Sinha i Kush Sinha
znak zodiaku: bliźnięta
wzrost: 168 cm
wyznanie: Hinduska
zawód: projektantka, aktorka
debiut aktorski: Dabangg (2010)
zainteresowania: projektowanie, fotografia
ulubieni aktorzy: Hrithik Roshan, Russel Peters
ulubiona aktorka: Rani Mukherji
ulubione filmy: Dilwale Dulhania Le Jayenge, Kuch Kuch Hota Hai, Lagaan, Jab We Met
ulubieni piosenkarze: Lata Mangeshkar
ulubiona książka: Kod da Vinci
ulubione miejsce: Mumbaj
ulubiony kolor: zielony, żółty



Zanim została aktorką projektowała kostiumy m.in. do takich filmów jak ,,Mere Dil Leki Dekho''. W 2010 roku zadebiutowała u boku Salmana w filmie ,,Dabangg'', który okazał się najbardziej kasowym filmem roku. Do roli musiała schudnąć aż 30 kg (wcześniej ważyła 90 kg!).


W filmach na tym blogu:

Tevar (2015) jako Radhika


piątek, 13 marca 2015

Deewana (1992) - kino kiczowate ale... fajne

tytuł pl: w Polsce film został wydany pod tytułami ,,Szalona miłość'' i ,,Szalony''; deewana znaczy: szalony, szalony z miłości
gatunek: komedia, akcja, romans, dramat
reżyseria: Raj Kanwar
kraj: Indie
język: hindi
czas trwania: 2 godz. 35 min
data premiery: 15 czerwca 1992 
muzyka: Nadeem- Shravan
obsada: Rishi Kapoor, Divya Bharti, Shah Rukh Khan, Amrish Puri, Sushma Seth




Kajal kocha się w piosenkarzu Ravim. Los chce, że pewnego dnia ich drogi się spotykają. Ravi uświadamia sobie, że odwzajemnia miłość Kajal. Postanawia ją poślubić. Ich przyszłość zapowiada się pomyślnie, pomijając fakt, że wujek chłopaka jest zdolny nawet do pozbycia się siostrzeńca, byle tylko uzyskać majątek siostry. Dotychczasowa bajka zaczyna nabierać dramatycznego zabarwienia.


,,Deewana'' to jedna z moich ulubionych produkcji. Uwielbiam stare filmy bollywoodzkie, tutaj film z lat 90tych. W pewnym sensie starsze filmy mają duszę (czego niestety nie potrafię powiedzieć o większości nowszych produkcji), mają tą nie powtarzalną świeżość (czy tylko ja to czuję?) - mogę oglądać je po raz trzeci, czwarty, nawet dwudziesty, a za każdym razem jest tak, jakbym oglądała po raz pierwszy. Myślę, że taki wpływ ma na mnie taka typowa indyjskość, której teraz jest coraz mniej. Ukochane kino zmierza w złym kierunku, i to jedynie od filmowców zależy, czy będą trzymać się schematu jakże bogatej kinematografii, w związku z czym zachwycać nas swoimi pomysłami, czy po prostu próbując zachęcić swoich rodaków do seansu będą kopiować to, co my już dobrze znamy, czyli Hollywood.


,,Deewana'' to warta obejrzenia pozycja, mimo, iż fabuła jest średnio ciekawa, ale występują tutaj typowe dla tego kina elementy: oczywiście historia miłosna, piękne, choć trochę kiczowate piosenki (z pięknymi sceneriami w tle), mocny zarys tradycji indyjskiej oraz długi czas trwania - około 3 godzin. To ostatnie może odstraszać, ale żeby choć ''na chwilę'' wrócić do tych dobrych czasów kina indyjskiego (zależy oczywiście, z której strony na to spojrzeć) - jest to dla mnie bezcenne.


Co zachęciło mnie do seansu oprócz już wyżej wymienionych?
Obsada: Divya Bharti, która byłaby dziś zapewne równie popularna (uroda & talent); Rishi Kapoor, może już trochę za stary, by zagrać ukochanego Kajal, ale w Indiach, gdzie na porządku dziennym jest zawieranie małżeństw bez względu na różnicę wieku wcale nie budziło kontrowersji; Shah Rukh Khan - wprawdzie pojawił się dopiero w połowie filmu, za to w jaki sposób. Odkąd ,,wjechał do Bollywood'' zdobywając po drodze rzesze nie tylko indyjskich serc jest uważany do dziś za króla tego przemysłu filmowego (tzw. King Khan).


Dla fana SRK jest to oczywiście film obowiązkowy do zobaczenia, bo uznawany jest przez niektórych za debiut króla, mimo, iż ten zagrał wcześniej w innych produkcjach. Ale niech już tak zostanie. Gorąco polecam ten film. Nie zapomnajcie: old is gold ;)



Żona sułtana - władza, intrygi i miłość




tytuł: Żona sułtana
tytuł oryginału: The sultan's wife
wydawnictwo: Rebis
data wydania: 5 marca 2013
liczba stron: 448









To miał być blog o Indiach i wszystkim, co indyjskie, ale nie mogę się powstrzymać, by nie napisać tutaj o tej książce. Zawsze interesowały mnie przeważnie książki o tematyce indyjskiej, ale ostatnio skusiłam się na zupełnie coś innego, również orientalnego.

Akcja rozpoczyna się w 1677 roku w Maroku, gdzie rządzi okrutny sułtan Mulaja Ismaila.
Jest on postacią historyczną. Dlaczego wtrącam tutaj niezbyt pasujący fakt? Bo zanim się rozpiszę na temat książki, chciałabym pochwalić panią Jane Johnson, która znakomicie połączyła fikcję z faktami historycznymi, dlatego też warto poświęcić dzień dla takiej książki, by przekonać się o jej talencie.

Co do treści - ,,Żona sułtana'' to - z mojego punktu widzenia - nie tyle historia tytułowej żony, nie tyle historia europejskiej niewolnicy, ale historia jednego z dworskich eunuchów - Nus-Nusa, który odważa się  tą niewolnicę pokochać. Czyżby była możliwa miłość nawet w miejscu, gdzie za najmniejszy występek można stracić życie z rąk samego władcy?

Ciekawość tak bardzo mną zawładnęła, że nie mogłam odkładać tej książki na drugi dzień, więc nie miałam wyboru - musiałam czytać ją aż do 01:00 nad ranem. Lektura do samego końca trzymała w niepewności, a mi pozostawało tylko snuć domysły, jakie będzie zakończenie.


poniedziałek, 9 marca 2015

Chennai Express (2013) - kolorowa podróż przez Indie



gatunek: akcja, komedia
reżyseria: Rohit Shetty
kraj: Indie
język: hindi, tamilski, angielski
czas trwania: 2 godz. 22 min
data premiery: 28 września 2013
muzyka: Vishal-Shekhar
obsada: Deepika Paudkone, Shah Rukh Khan, Satyaraj, Nikitin Dheer, 
występy gościnne: Priyamani 



Czterdziestoletni Rahul Mithaiwala mieszka w Mumbaju. Gdy umiera jego dziadek, który zastępował mu rodziców babcia Rahula wysyła chłopaka na południe Indii, by ten spełnił ostatnie życzenie zmarłego dziadka - wysypał jego prochy do wód Rameswaramu. Jednak ten ma inne plany - chce wyjechać z przyjaciółmi na Goa. Postanawia więc oszukać babcię. Kupuje bilet na pierwszy pociąg na południe. Gdy na końcu swej podróży zapomina zabrać urnę z pociągu, wraca po nią i od tego czasu wszystko się komplikuje. Rahul  nie zdąża wysiąść i wyrusza w podróż na drugi koniec kraju pociągiem Chennai Express. Towarzyszą mu piękna Tamilka Meenamma i jej czterech kuzynów.



,,Chennai Express'' to jeden z nielicznych indyjskich filmów, które mogłabym oglądać więcej niż kilka razy. Dlaczego? Ten film to mój ulubiony gatunek - kino akcji i lekka komedia, do tego dużo świetnej muzyki, kolorowa podróż przez Indie i oczywiście nieodłączny element - wątek miłosny. Ten film po prostu mnie oczarował!


W filmie oczywiście nie zabrakło nawiązań do innych produkcji króla, co sprawiło, że gdy o tym usłyszałam już było pewne, że nie ma opcji, by odkładać ten film na później. Takie elementy kina, czyli owe nawiązania, działają na mnie jak magnes. Wydaje mi się, że indyjscy filmowcy również lubią takie rozwiązania, by przyciągnąć więcej widzów. I faktycznie - w tym przypadku im się udaje:


- na początku filmu, gdy nasz bohater zamierza wysiąść z pociągu zauważa biegnącą Meenę po czym pomaga wejść dziewczynie do ruszającego pociągu (tak samo jak w Żonie dla zuchwałych). Mało tego - w tle możemy usłyszeć piosenkę z DDLJ - Tujhay Dekha To Yeh Jaana.

- Rahul - tak, w Chennai Express też ma na imię Rahul - i Meena rozmawiają w pociągu poprzez śpiewanie piosenek hindi. Są to przeróbki utworów z innych filmów.


W filmie pojawia się też mnóstwo zabawnych dialogów i sytuacji, co jest ważne na przykład dla mnie. Gdy chcę obejrzeć daną produkcję - szukam recenzji dobrych bloggerów i kinomanów. Bo kto będzie chciał oglądać film ze słabymi dialogami i nudnym rozwojem wydarzeń, o ile coś akurat się dzieje. Nieliczni...
Dlatego aby zachęcić fanów, którzy jeszcze ,,Chennai Express'' nie widzieli - pod tym postem umieszczam kilka dialogów i monologów z filmu, które mi się spodobały.



,,Chennai Express'' zaskoczył mnie też pozytywnie pod względem występu gościnnego tamilskiej aktorki - Priyamani, którą bardzo lubię, za co dodatkowy plus dla filmu. (Priyamani pojawia się jako tancerka w piosence ,,One Two Three Four'')


Idealny film na nudę. U mnie zyskuje najwyższe noty, mimo iż nie jest zbyt wiarygodny. Ale kto powiedział, że taki ma być? Kino indyjskie to przede wszystkim rozrywka, a tutaj ją znalazłam. Jeżeli wy też macie ochotę na wesołą podróż z duetem SRK & Deepika, to jest strzał w dziesiątkę :)



Dialogi z filmu:

Meena i Rahul śpiewają w pociągu :)
Rahul: Kiedy cię zobaczyłem, zrozumiałem moja kochana, że miłość jest szalona.
A teraz gdziekolwiek pójdę...
Meena: Co sprawiło, że pomyślałeś, że nie umiem hindi? Ci ludzie, którym pomogłeś są tutaj by mnie porwać.
Rahul: Porwać?
Meena: Jestem w wielkich tarapatach! Tak więc, czy mógłbyś mi pomóc? Bo oni nic nie podejrzewają. Więc rozmawiaj ze mną przez piosenki.
Rahul: Więc wybacz mi, że cię skrzywdziłem. Nie wiedziałem, że znasz hindi. Od teraz zrobię co tylko zechcesz. Bo popełniłem błąd  i powinienem za niego zapłacić!
Cześć!
...
Nie martw się!
Jestem tutaj!
Meena: Tak więc leć, leć! Leć do toalety! Tak więc leć, leć! Leć do toalety!
Rahul: Toaleta...
Ale czemu wysyłasz mnie do toalety? Co masz zamiar zrobić, powiedz mi.
Meena: Niech cię!
Użyję twojego telefonu aby gdzieś zadzwonić! Poinformuję moich przyjaciół. Toaleta, toaleta, leć do toalety! Leć do toalety! Leć!


Rahul: Dość! Tego już za wiele!
Tak mnie żeśta wkurzyli że usiądę! Nie myślcie sobie, że jeśli usiadłem to nie będę w stanie znów wstać!
I nie myślcie sobie, że jeśli wstałem to nie będę w stanie znów usiąść!
Wybaczam wam też tą komórkę! Jeśli zechcę to sę kupię całą firmę komórkową! 4G, 5G, mam dużo pieniędzy! Wy biedacy!
Dobrze?


- Meenamma. Ten policjant zamiast mi pomóc to...
- Od tego miejsca zaczyna się panowanie mojego ojca. Policjanci są tutaj bezradni.
- Co? Co to znaczy?
-To znaczy, że nikt nie może tej czwórce niczego zrobić.
- I znaczy to też, że mi  mogą zrobić wszystko?
- Ta.
- Mogę nawet stracić tu życie?
-Ta.
- Jakie tata?! Wiesz, że nigdy nie powinno się mówić umierającemu, że zaraz umrze? Daj mi przynajmniej jakąś fałszywą  nadzieję, że uda mi się przeżyć.
- Ok. Przeżyjesz.  Lepiej ci?
- "Lepiej ci?" Jak widać moje prochy też zostaną zmyte.


- A więc ty jesteś tym Rahulem?
- Tak, a jak się domyśliłeś?
- Taka praca policjanta by  umieć identyfikować zwłoki.
-  Zwłoki? Ale ja nadal...
- Prędzej czy później nimi będziesz.


- Gdzie płynie ta łódź?
- Na Sri Lankę.
- Sri Lankę?! Dlaczego?
- Po benzynę.
- Oszalałeś? Płyniesz na Sri Lankę po benzynę?
- Płyniemy tam by przemycić benzynę.
- Przemyt?! Ale to jest niezgodne z prawem!
- Wszystko jest zgodne z prawem  jeśli chodzi o przetrwanie. Jeśli złapie nas policja Sri  Lanki to pójdziemy tam siedzieć. A jeśli złapie nas indyjska policja  to pójdziemy siedzieć tutaj. A jeśli policja nas nie złapie, to wszystko jest dobrze! Benzyna jest dobra!


Rahul: Bardzo dobrze, proszę pana. Złapaliście ich i aresztowaliście.
Policjant: Jesteś pierwszym przemytnikiem, który jest szczęśliwy z aresztowania.


- Niech nikt nie podchodzi, bo... potnę się!
- Ok, śmiało. No dalej.


- Cholera!
- Co się stało? Popsuł się samochód?
- Nie, kto ci tak powiedział?
- To skąd ten dym?
- Dym? To tylko samochód pali papierosy. A wiesz dlaczego wysiadłem? Pomyślałem sobie, że poczekam  tu na Tangaballiego. Bo kiedy przyjedzie, to we trójkę się w coś pobawimy. Nie widzisz!? Samochód twojego ojca jest w jeszcze  gorszym stanie niż twój hindi!
-To ty go popsułeś!
- To grzech nazywać to coś samochodem!
- Ten samochód uratował ci życie.
- To nie samochód, to wrak!


- Wiem jak to jest nie mieć matki.
- Dlaczego? Twoja matka też...?
- Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Miałem wtedy osiem lat.
- I od tamtej pory jesteś sam?  Przykro mi.
- Nie. Nie musi ci być przykro.Właściwie nigdy tak naprawdę nie brakowało mi rodziców, bo moi dziadkowie zajęli ich miejsce, zwłaszcza dziadek.Zawsze był szczęśliwy, kiedy ja byłem szczęśliwy. Nie mógł beze mnie żyć. Rahul to, Rahul tamto. Zawsze dla mnie żył. Mój dziadek.
-  Ale i tak przeżyć 50 lat bez rodziców nie jest łatwą rzeczą.
- Tak Meenamma, to trudne, ale... 50 lat?
- Tak.
- Czy ja wyglądam jakbym miał 50 lat?
- A co? Nie masz 50-ciu lat? Nie mów! Jesteś jeszcze starszy?
- Rozumiem. Żałosny, oklepany żart.


- Meenamma, gdzie jest ta świątynia?
- Dotrzemy do niej po pokonaniu 300-stu stopni.
- Trzystu? Po setce to ja już dojdę do nieba!
- Co się stało? Gdzie podziała się ta siła zwykłego człowieka?
- Meenamma, proszę!
- Wiem, że upuścisz mnie już po 50-ciu stopniach.
- Nigdy! Nie lekceważ zwykłości siły człowieka. To znaczy siły zwykłego człowieka.


Menna i Rahul chcą wykiwać Tangaballiego i rozmawiają ze sobą przez piosenki:
Rahul: Rozegrałem taką grę, że oszukałem przeciwnika i teraz as jest w moich rękach! Aby cię uratować... Hey!
użyłem podstępu!
Meena: Więc taka była twoja strategia? Od kiedy stałeś się taki dzielny żeby mnie bronić?
Rahul: Meena! Proszek do prania, Meena!
Meena: Co?
Rahul: Nieważne jaki jestem zły, to i tak jestem człowiekiem. I pomyślałem, że muszę ci pomóc! I w końcu zrozumiałaś co do ciebie mówię! Meena!
Meena: Podnieś sierp, który jest dokładnie przed tobą, a który jest wetknięty obok Tangaballiego!
Rahul: Tak! Podniosę go!
Tangaballi: Rozumiem miłość mojej pani! Myślicie, że nic nie rozumiem więc robicie ze mnie durnia!
Meena i Rahul: Tangaballi śpiewa w hindi?
Tangaballi: Tak!
Balli Balli, jestem Tangaballi! Znam wasz plan.
Rahul: To znaczy?
Tangaballi: I teraz macie przechlapane! Nie będziecie już więcej śpiewać! A ty pożegnasz się z tym  światem tańcząc disco!




Miłego oglądania ;)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Ye Maaya Chesave (2010), czyli na początek co nieco z Tollywood



gatunek: romans, dramat
reżyseria: 
Gautham Menon
kraj: 
Indie
język:
 telugu
czas trwania:
 2 godz. 20 min
data premiery: 
26 lutego 2010
muzyka: 
A. R. Rahman
obsada:
 Naga Chaitanya, Samantha Ruth Prabhu
występy gościnne:
 Trisha Krishnan, T.R. Silambarasan





Film Ye Maaya Chesave to tollywoodzki dramat romantyczny w reżyserii Gauthama Menona. W rolach głównych debiutanci:  Naga Chaitanya - syn króla kina telugu, Nagarjuny, - jest to drugi film tego aktora - oraz Samantha Ruth Prabhu - jej pierwszy film.


Karthik (Naga Chaitanya) to 22-letni chłopak, absolwent inżynierii mechanicznej, którą ukończył jedynie po to, by ojciec mógł być z niego dumny, ale chłopak ma w głowie tylko jedno, i nie jest to inżynieria a robienie filmów.


Jessie (Samantha) to dwa lata starsza ,,dziewczyna z sąsiedztwa", bardzo religijna katoliczka pochodząca z konserwatywnej rodziny.


Pewnego dnia spotykają się na ulicy, chłopak zakochuje się - jak to bywa w filmach indyjskich - miłość od pierwszego spojrzenia. Jednak dziewczyna odtrąca go. Karthik nie daje za wygraną i wciąż chodzi za Jessie.  


W końcu ta przyznaje mu, że odwzajemnia jego uczucie, ale nie chce z nim być, bo to oznaczałoby konflikt z ojcem. Jessie deklaruje otwarcie, że ważniejsza jest dla niej rodzina niż Karthik. Ich drogi się rozchodzą. 


Trzy lata później. Ameryka - on pracuje tu nad swoim pierwszym filmem, ona po prostu mieszka - rodzaj kary za nieposłuszeństwo wobec rodziców w sprawie aranżowanego małżeństwa. Los chce, że Karthik i Jessie znów się spotykają. Ale czy mają jeszcze szansę na szczęście?



Długo odkładałam seans, aż w końcu musiałam obejrzeć. Nie tyle z ciekawości, co znów wymyślili indyjscy filmowcy, a ze względu na obsadę. Nie spodziewałam się nie wiadomo jak dobrego filmu, bo coraz więcej tworzy się filmów słabych i przeciętnych, ale lekkiej produkcji, która wprawi mnie w dobry humor, więc nie wiedząc nawet o czym tak naprawdę jest ,,Ye Maaya Chesave'' zabrałam się do oglądania.


Po zakończeniu stwierdziłam, że mój humor ani trochę nie uległ polepszeniu. Raczej złapałam większego doła. Dlaczego? Być może przez denerwującą rolę Samanthy - Jessie wiecznie niezdecydowana, wahająca się między miłością do ukochanego a szacunkiem do rodziców. Okay, wiem, że taki wątek jak najbardziej sprawdza się w produkcjach indyjskich, dzięki czemu nie traci owej cząstki indyjskości, ale w tym filmie to naprawdę irytujące (oczywiście Samantha została zasłużenie nominowana do nagrody za rolę w tym filmie).


Co do odtwórcy męskiej roli: drugi raz miałam okazję zobaczyć Chaintanyę, bo nieczęsto sięgam po filmy z Tollywood. Jednak muszę przyznać, że jest dobrym aktorem, może daleko mu do Nagarjuny, ale byłam pod wrażeniem.


Fabuły omawiać nie będę, bo naprawdę nie mam na to ochoty. Rozwój wydarzeń zniechęcił mnie do tego filmu.
W kwestii muzyki również mam niewiele do powiedzenia, gdyż nie jestem dobra w pisaniu o muzyce. Powiem tylko tyle, że po częstym słuchaniu całego soundtracku zaczęła mi się podobać, zresztą jak wszystkie utwory mistrza Rahmana. Cudo!


Ogółem film nie jest zbyt ciekawy, ale nie należy go skreślać. Jeżeli lubicie historie o nieszczęśliwej miłości -,,Ye Maaya Chesave'' to strzał w dziesiątkę. Zakończenie nie jest przewidywalne, więc zastanawiałam się, czy bohaterowie mimo wszystko będą razem, czy jednak w tym przypadku obejdzie się bez happy endu.


Tego, jak zakończyła się historia Karthika i Jessie raczej nie zdradzę, bo mogłabym popsuć seans fanom, którzy zamierzają obejrzeć ten film. Powiem tylko na koniec, że nie należy spodziewać się nie wiadomo jakiego przeboju. Produkcja jest przeciętna,  utrzymywana w pewnym sensie w klimacie zachodnim (np. muzyka, choreografie), jednak warto obejrzeć chociaż dla świetnej gry aktorów i właśnie muzyki. W skali 1-5 - u mnie ten film otrzymuje słabe 3.


Ciekawostki:
Ten film został również nakręcony w języku tamilskim jako ,,Vinnaithaandi Varuvaayaa'' oraz w hindi jako ,,Ekk Deewana Tha''.

W ,,Ye Maaya Chesave'' pojawiają się bohaterowie tamilskiej wersji filmu: Trisha Krishnan oraz Silambarasan - jako filmowi odtwórcy ról Karthika i Jessie.

poniedziałek, 9 lutego 2015

Witam wszystkich na moim blogu. Jestem Asooran, mam ..naście lat. Moje główne zainteresowania to kino indyjskie, indyjska muzyka filmowa i same Indie. Na co dzień uczę się w LP, uczę się Bollywood Dance oraz czytam. W międzyczasie oglądam oczywiście filmy.
Po wcześniejszym liczeniu doszłam do wniosku, że kinem indyjskim interesuję się od siedmiu lat. Licząc od czasu, gdy telewizja Polsat po raz pierwszy pokazała ,,Czasem słońce, czasem deszcz'' (było to 1 stycznia 2008 roku) , bo to właśnie od tamtego czasu zaczęłam oglądać filmy z Bollywood, nie wiedząc nawet, że jest taki przemysł filmowy.
Dziś nadal poznaję nowe pozycje filmowe ale teraz nie tylko te z Bollywood, ale i Kollywood i Tollywood, czasem jeszcze inne. No i oczywiście czytam coraz więcej o Indiach, które kiedyś chciałabym zobaczyć na własne oczy. Kto wie, może ten dzień nadejdzie?
Ale kończąc już powoli pierwszy wstępny post, chciałabym powiedzieć, że jeżeli macie blogi o tematyce: Indie, kino indyjskie i podobne możecie zostawić mi linki w zakładce SPAM. Zajrzę na każdy blog, ciekawsze zaobserwuję :)
Mam nadzieję, że ten blog będzie zarówno dla mnie jak i dla was ciekawą przygodą poprzez poznawanie tej niezwykle bogatej kinematografii oraz kultury, religii i tradycji panujących w Indiach.
Pozdrawiam i zapraszam do czytania :)