reżyseria: Amit Ravindernath Sharma
kraj: Indie
język: hindi
czas trwania: 2 godz. 31 min
data premiery: 9 stycznia 2015
muzyka: Sajid-Wajid, Imraan Khan, Shafqat Amanat Ali
obsada: Arjun Kapoor, Sonakshi Sinha, Manoj Bajpayee
występy gościnne: Shruti Haasan
,,Tevar'' to remake tollywoodzkiego ,,Okkadu'' i kilku innych filmów z tą samą fabułą, które powstały gdzieś po drodze do 2015 roku, kiedy to nakręcono również wersję hindi. Ten film musi być bardzo popularny, skoro powstało tyle remaków: tamilski ,,Ghilli'', ,,Ajay'' w kannada oraz bengalski ,,Jor''. Zresztą wcale się nie dziwię, kręcenie wielu wersji tego samego filmu jest chyba w Indiach popularne, jakby nie można było się zadowolić oryginałem z napisami lub dubbingiem. A tu proszę - każdy przemysł filmowy musi mieć własna wersję. Nie rozumiem tego, ale przyznam, że czasem przydaje się takie bezsensowne tworzenie powtórek, które czasami wydają się być lepsze niż oryginał. Poza tym każda z tych produkcji powstała w różnych stanach Indii, które różnią się od siebie nie tylko wierzeniami czy językami, ale też stylem robienia filmów.
Niestety nie miałam jeszcze okazji obejrzeć żadnego z wcześniejszych remaków, i chyba sobie odpuszczę. I wcale nie dla tego, że ,,Tevar'' mnie zniechęcił, wręcz przeciwnie, to dobry, ciekawy film w stylu oczywiście południowym - jak się nie mylę.
Przy ocenianiu filmów przypomina mi się pewien cytat, który kiedyś przeczytałam, jednak nie pamiętam gdzie: film jest zły wtedy, jeśli ktokolwiek z publiczności chociaż na chwilę może odwrócić oczy od ekranu. I później mogę sobie powiedzieć szczerze, co myślę o tym filmie. Jak było w tym przypadku? Nie mogłam oderwać wzroku. Ciągłe walki (oczywiście niewiarygodne) jak na kino inspirowane Południem przystało; wspaniała gra pana Bajpayee (nie wspominając o duecie Sonakshi & Arjun), którego miałam okazję oglądać pierwszy raz, tutaj grającego owego bandytę, który w zaborczy sposób próbuje zdobyć ukochaną, wspaniały czarny charakter. Jak mogłabym przegapić tę produkcję? Oczywiście nie zapominajmy o pięknym tańcu Sonakshi do piosenki ,,Radha Nachegi'' - bo o tym trzeba przypominać, mówcie co chcecie, ale to był naprawdę piękny taniec :D
W ,,Tevar'' - jak już wspomniałam - jest dużo scen walki, wiadomo, ucieczka, za każdym rogiem czają się wrogowie, trzeba jakoś się bronić, więc co jakiś czas zaczynały się bójki, a gdzie są bójki, tam pojawia się policja, która nie była tutaj ukazana w dobrym świetle, jak to zazwyczaj bywa. Tutaj pokazane są same fakty, jak działa indyjski rząd i jak funkcjonują stróże prawa. Okazuje się, że nijak, jak możemy się domyślać. Korupcja jest wszędzie, tylko zjawisko to najlepiej można zaobserwować właśnie w Indiach.
To chyba już wszystko co zamierzałam dziś napisać. Czy polecam ,,Tevar''? Jak najbardziej! Tego nie można przegapić. Wbrew pozorom, film wcale nie jest nudny. Za każdym razem, gdy na drodze uciekinierom stawali ludzie Singha, zastanawiałam się, jak potoczą się losy dziewczyny. Jak to dalej było, raczej nie zamierzam Wam zdradzać. Czy tym razem bohaterów również czeka happy end? O tym musicie się przekonać sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz