gatunek: romans, dramat
reżyseria: Gautham Menon
kraj: Indie
język: telugu
czas trwania: 2 godz. 20 min
data premiery: 26 lutego 2010
muzyka: A. R. Rahman
obsada: Naga Chaitanya, Samantha Ruth Prabhu
występy gościnne: Trisha Krishnan, T.R. Silambarasan
Film Ye Maaya Chesave to tollywoodzki dramat romantyczny w reżyserii Gauthama Menona. W rolach głównych debiutanci: Naga Chaitanya - syn króla kina telugu, Nagarjuny, - jest to drugi film tego aktora - oraz Samantha Ruth Prabhu - jej pierwszy film.
Karthik (Naga Chaitanya) to 22-letni chłopak, absolwent inżynierii mechanicznej, którą ukończył jedynie po to, by ojciec mógł być z niego dumny, ale chłopak ma w głowie tylko jedno, i nie jest to inżynieria a robienie filmów.
Jessie (Samantha) to dwa lata starsza ,,dziewczyna z sąsiedztwa", bardzo religijna katoliczka pochodząca z konserwatywnej rodziny.
Pewnego dnia spotykają się na ulicy, chłopak zakochuje się - jak to bywa w filmach indyjskich - miłość od pierwszego spojrzenia. Jednak dziewczyna odtrąca go. Karthik nie daje za wygraną i wciąż chodzi za Jessie.
W końcu ta przyznaje mu, że odwzajemnia jego uczucie, ale nie chce z nim być, bo to oznaczałoby konflikt z ojcem. Jessie deklaruje otwarcie, że ważniejsza jest dla niej rodzina niż Karthik. Ich drogi się rozchodzą.
Trzy lata później. Ameryka - on pracuje tu nad swoim pierwszym filmem, ona po prostu mieszka - rodzaj kary za nieposłuszeństwo wobec rodziców w sprawie aranżowanego małżeństwa. Los chce, że Karthik i Jessie znów się spotykają. Ale czy mają jeszcze szansę na szczęście?
Długo odkładałam seans, aż w końcu musiałam obejrzeć. Nie tyle z ciekawości, co znów wymyślili indyjscy filmowcy, a ze względu na obsadę. Nie spodziewałam się nie wiadomo jak dobrego filmu, bo coraz więcej tworzy się filmów słabych i przeciętnych, ale lekkiej produkcji, która wprawi mnie w dobry humor, więc nie wiedząc nawet o czym tak naprawdę jest ,,Ye Maaya Chesave'' zabrałam się do oglądania.
Co do odtwórcy męskiej roli: drugi raz miałam okazję zobaczyć Chaintanyę, bo nieczęsto sięgam po filmy z Tollywood. Jednak muszę przyznać, że jest dobrym aktorem, może daleko mu do Nagarjuny, ale byłam pod wrażeniem.
Fabuły omawiać nie będę, bo naprawdę nie mam na to ochoty. Rozwój wydarzeń zniechęcił mnie do tego filmu.
W kwestii muzyki również mam niewiele do powiedzenia, gdyż nie jestem dobra w pisaniu o muzyce. Powiem tylko tyle, że po częstym słuchaniu całego soundtracku zaczęła mi się podobać, zresztą jak wszystkie utwory mistrza Rahmana. Cudo!
Ogółem film nie jest zbyt ciekawy, ale nie należy go skreślać. Jeżeli lubicie historie o nieszczęśliwej miłości -,,Ye Maaya Chesave'' to strzał w dziesiątkę. Zakończenie nie jest przewidywalne, więc zastanawiałam się, czy bohaterowie mimo wszystko będą razem, czy jednak w tym przypadku obejdzie się bez happy endu.
Tego, jak zakończyła się historia Karthika i Jessie raczej nie zdradzę, bo mogłabym popsuć seans fanom, którzy zamierzają obejrzeć ten film. Powiem tylko na koniec, że nie należy spodziewać się nie wiadomo jakiego przeboju. Produkcja jest przeciętna, utrzymywana w pewnym sensie w klimacie zachodnim (np. muzyka, choreografie), jednak warto obejrzeć chociaż dla świetnej gry aktorów i właśnie muzyki. W skali 1-5 - u mnie ten film otrzymuje słabe 3.
Ciekawostki:
Ten film został również nakręcony w języku tamilskim jako ,,Vinnaithaandi Varuvaayaa'' oraz w hindi jako ,,Ekk Deewana Tha''.
W ,,Ye Maaya Chesave'' pojawiają się bohaterowie tamilskiej wersji filmu: Trisha Krishnan oraz Silambarasan - jako filmowi odtwórcy ról Karthika i Jessie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz